poniedziałek, 23 marca 2015

Piatek : 20.3.15
Dzień jak co dzień.  Czyli dzień zaczełam szkołą. 
1 lekcje kucharze mieliśmy mieć angielski a fryzjerki : rosyjski. 
Koleżanka weszła do pokoju nauczycielskiego po kluczyk do sali  a Pani od matmy powiedziała jej ze cała klasa 4 technikum i 3tech i 3 zawodówka idzie do sali 210, no ale dlaczego, o to jest pytanie? A 2 i 1 klasy do informatycznej. Okazało się że z okazji dnia wiosny oglądamy cała szkoła jakiś wybrany film. Więc moja klasa wybrała : Wiecznie żywy. Początek był beznadziejny ale później sie zaczął robić ciekawy. Przez jakieś 15 minut go nie oglądałam bo siedziałam na komie na fcb bo stwierdziałam ze ja takiego filmu nie lubie ale zaczęłam zerkać i zaciekawił mnie i oglądałam już do końca i na prawde super się skończył. Polecam :)
W czasie filmu przyszedł do nas Dyrektor i powiedział że lekcje są skrócone o 10 minut. Oczywiście się ucieszyłam jak każdy. Na historii mieliśmy normalną lekcje a na wosie poszliśmy z cała szkołą na boisko oglądać zaćmienie słońca. Przez 30 minut albo nawet dłużej staliśmy i patrzyliśmy przez dyskietki na to słońce. Ale przynajmniej lekcja mineła jedna. Później mieliśmy biologie-ostatnia lekcje na której mieliśmy kartkówke, która mam nadzieję dobrze mi poszła. Postanowiłam że po biologi zostane jeszcze na dodatkową,bo uczymy się na egzaminy zawodowe. Po godzinie 12 byłam już w domu. Lubię takie dni,kiedy mamy lekcje skrócone albo coś w tym stylu. 
20-21 odbyła się zbiórka żywności jak co roku. Tylko tym razem organizowaliśmy ją sami. Karina była koordynatorką a ja jej pomocniczką. Zbierałam wolontariuszy do stania w sklepie i zbierania żywności. Później na spotkaniu jej pomagałam,wypisywałam identyfikatory i zbierałam podpisy osób które były na spotkaniu. Jeździłam z nią strażą, zbieraliśmy z harcerzami ze sklepów tą żywność . Na samym końcu zawsze się to już w wolontariacie segreguje, cukier do cukru,mąka do mąki itd. Uwielbiam to robić, kiedy z Kariną zawsze podajemy sobie z jednego końca do drugiego np. makaron i zawsze się krzyczy: Karina ogar albo łap makaron leci haha xd Zawsze jest śmiesznie,dlatego lubię te zbiórki. W sobote też zbieraliśmy ale z rana do południa i od południa do wieczora. Niestety  i stety po 1 zmianie musiałam jechać razem z Maksem na urodzinki,które prowadziłam  a Maks malował twarze. Wszystkie dzieci były zadowolone,ja dałam z siebie wszystko, jestem z siebie dumna ze dałam rade. 
Także tyle w tym temacie. 
Dla odmiany będą dziś zdjęcia,które robiłam dawno temu. Niektóre 3 lata temu a niektóre rok .







Piwko z soczkiem





Serce z chmur




Widok z okna mojej klasy w szkole












Brak komentarzy:

Prześlij komentarz