To miasto jest piękne i serdecznie polecam wam tam pojechać.
Byłam tam od piatku do niedzieli. Przyjechałam w piatek wieczorem.
Jechałam tam 10,5 h przez korki a powinnam jakieś 7 to straszne.
Opisze wam moją trase:
Kraśnik-Lublin 1h
Lublin-Kraków- 5,5 h
Kraków- Warszawa-4h
Z Krakowa zabrałam jeszcze koleżankę,która też nigdy nie była we Wrocku.
Powiem szczerze że na taki dojazd w 2 strony wydałam jakieś 80zł polskim busem(no dobra miałam wydać ale nie wydałam przez coś a przez co dowiecie się na końcu). Więc serio to jest nie drogo.
Spaliśmy w Hostelu Moon niedaleko rynku. Ten hostel też serdecznie polecam, bo było czysto,była miła obsługa, można było przechowywać bagaże w dniu wyjazdu, śniadanie smaczne i warte swojej ceny itd.
W piątek wieczorem spotkałyśmy się jeszcze z Olą, która jest Kwiatonators i poszłyśmy razem na pizze .
Potem poszłyśmy się przejść po rynku gdzie zaczepiło nas 2 chłopaków . Na początku myślałyśmy że sb robią jaja i im w nic nie wierzyliśmy ale w końcu zgodziliśmy się pójść z nimi do baru na piwo.
Posiedzieliśmy chyba z nimi ze 2 h albo dłużej i Ola poszła do znajomych, Aneta sie przejsc a ja zostałam z nimi sama i byli tacy mili że odprowadzili mnie pod nasz hostel. No i się z nimi pożegnałam i poszli i więcej sie niestety nie mogliśmy spotkać ale mamy ze sobą kontakt przez face i snapa także fajnie.
Sobota:
Czas zwiedzania a dokładnie:
Sky Tower- widoki niesamowite, 10 zł wejściówka
Park Japoński 2 zł chyba
Fontanny
Most zakochanych
Rynek
A wieczorem Koncert Dawida Kwiatkowskiego ,ale o tym już w następnej notce :)
Niedziela:
Spontaniczny wypad po hotel DK
Zoo- 45 zł wejściówka, ale niestety chyba wszystkiego nie zobaczyliśmy bo jak spojrzeliśmy w niebo i było strasznie ciemno to poszłyśmy do łazienki i wtedy zaczeło lać jak z cebra wiec tam przeczekałyśmy całą burze,która trwała chyba z 40 min .
Później spotkałyśmy się z Kasia,która też jest Kwiato i pojechałyśmy we 3 pod stadion. Niestety nie można było wejść bo było sprzątanie po ostatnim koncercie, gzie wystepował także Dawid. Ale Pan był taki miły i wpuścił nas chociaż pod stadion żeby zrobić sobie zdjęcia.
Ok 18 musiałyśmy już wracać do Krakowa gdzie spałam własnie u Anety.
Na następny dzień czyli w poniedziałek z rana z Anety bratem - Damianem pojechaliśmy na Wawel, gdzie nie byłam nigdy wcześniej .
O 14 dojechaliśmy do domu żebym mogła wziać rzeczy i jechać na busa do Lublina. Ale co się okazało że mój kolega zapomniał kluczy od domu a nikogo w nim nie było a ja za nim wziac rzeczy od razu to nie wziełam . I co się stało ? nie zdążyłam na busa, cała zapłakana dzwonie do mamy że nie wiem co mam robić bo następny jest po 18 ale dojade na 23 dopiero do lbl i nie bd miala jak stamtąd wrócić do domu. No i w ogole zadzwonilam tam zeby mi zmienili godzine z 15 na 18 ale okazało sie nie ma miejsc na 18 a ja musialam wrocic do domu bo na drugi dzien do pracy. A na stronie dało sie zarezerwowac wiec mówie kij zarezerwuje co ma być to bedzie, wiec poszło sie walić 35 zł :(
Wchodze do busa a Pan mi mówi że nie ma miejsc a ja do niego: ze mi sie udało zarezerwowac na stronie itd. A on do mnie ze nie moze mnie narazie wpuscic ,musze poczekać aż do odjazdu i zobaczy wtedy czy wszyscy przyjda i mialam szczęście bo nie przyszło 4 osoby wiec mnie wpuścił i jakieś 3 inne osoby które tez rezerwowały tego samego dnia albo w ogóle nie miały biletu.
Na szczescie dojechałam do lbl przed 23 i przyjechał po mnie znajomy mojej sis, któremu musiałam zapłacić 50 zł na paliwo.... Takiego miała pecha niestety :( Ale ważne ze udało się wrócić do domu.
Czas na fotki:
z poznanymi chłopakami |
z Olą |
zdjecie które dodałam w dniu wyjazdu na face i polubił je Dawid :) |
z Kasią |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz