Lot udany , mimo że się strasznie bałam. Piękne widoki, coś niesamowitego. Teraz chce więcej haha.
Z lotniska w Eindhoven odebrała mnie moja przyjaciółka- Magda. Stamtąd pojechałyśmy do Primarka na zakupy. Kupiłam sobie kilka fajnych bluzek itp.
Na drugi dzień wybrałyśmy sie do Hagi nad morze- Cudowny widok .
Trafiła nam się ładna pogoda bo było może z 20 stopni jak nie więcej także super.
Tam kupiłam sobie jakieś tam pamiątki.
Na następny dzień czyli w niedziele pojechałyśmy do Amsterdamu . Tam byłyśmy prawie cały dzień . Wiecie co tam takiego niespotykanego? Pełno rowerów, rowerzystów itd. Byłam w wielkim szoku jak zobaczyłam wielki parking dla rowerzystów a później w całym Amsterdamie dużo rowerów po przyczepianych bo słupków,znaków itp. Strasznie mi się to podobało, nie powiem że nie.
Byłyśmy pod muzeum figur woskowych no i ogólnie sobie tak zwiedzałyśmy.
Powiem jedno- na prawde warto tam pojechać. Jest na co popatrzeć , jest co pozwiedzać i zobaczyc jak żyja tam ludzie itp.
Zapomniałam napisać że jadac do Amsterdamu przejeżdzałyśmy przez Lisse gdzie znajduje sie ogród tulipanów. Ale niestety nie zajechałyśmy tam.
No i niestety w poniedziałek już musiałam wracać do domu. To był dzień, którego chyba nie zapomne do konca życia. Wiecie co się wydarzyło?nie?? no dobra to już wam pisze.
Jadąc na lotnisko o 14(powinniśmy tam być 14.30 bo o 15 było zamknięcie bramki) dowiedziałyśmy się że jakiś wypadek był na autostradzie więc możemy trochę postać w korkach i niestety tak było...
Godzina 14.40 zaczęłam się denerwować że nie zdążę. W ogóle cięgle mówiłam Magdzie ze zamkniecie jest o 15:30 co poźniej jak spojrzałam na bilet okazało się że o 15.
Dojechałyśmy na lotnisko jakoś 10 po , nie wiedziałam co mam robić , gdzie iść itp bo byłam pierwszy raz na tym lotnisku a na dodatek nie za bardzo umiem mówić po angielsku wiec klapa.
Jak znalazłam bramki to szybko zeskanowałam bilet i szukałam kolejki ale nie wiedziałam gdzie jest, miałam łzy w oczach i wtedy podeszłam do stewardessy i jej coś tam powiedziałam ale ona nie za bardzo mnie rozumiała, ale w tym czasie akurat zadzwonił do mnie kolega który tez wracał tym samolotem i mówił ze już jest w środku w samolocie i ze zaraz jest wylot, mi zaczęło serce bić coraz mocniej, wiec dałam telefon tej babce żeby mój kolega powiedział jej jaki mam problem i ona mnie wtedy pokierowała do taśmy na która miałam dać torbę itd. ale była duża kolejka wiec ochroniarz czy ktoś wziął mnie na początek tej kolejki i szybko jakoś poszło.
Patrze się na zegarek a tam 5 minut do odlotu....
Oczywiście co jeszcze się musiało wydarzyć? nie mogłam znaleźć swojego gejtu. jak już go znalazłam i dałam bilet pani i dowód to byłam szcześliwa. Na końcu okazało się że samolot był przez coś opóźniony i dzięki temu też mnie jeszcze o tej porze wpuścili bo gdyby nie było opóźnienia to pewnie bym już nie weszła.
Na szczęscie wszystko dobrze się skończyło. Uff ...
![]() |
Kolega który właśnie leciał tego samego dnia co ja. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz