niedziela, 28 maja 2017

HOLANDIA(Amsterdam, Haga)

Moje 2 marzenia kolejne spełnione a chodzi dokładnie o lot samolotem i bycie za granicą. Cudowne uczucie- uwierzcie mi . Od zawsze marzyłam żeby lecieć samolotem i być gdziekolwiek za granicą . Do tej pory nie wierze że w końcu sie to spełniło. Serio zawsze mówiłam że się nie uda bo nie mam z kim tam polecieć, do kogo itp. A tu prosze , moja przyjaciółka tam mieszka i pracuje i mnie zaprosiła i powiedziałam że uzbieram pieniądze i wsiadam w samolot i przylatuje i tak to się stało. Wiec warto wierzyć w coś np nie realnego. bo ja mówiłam że to dla mnie nie realne ale jednak okazało się odwrotnie. I to właśnie kocham .

Lot udany , mimo że się strasznie bałam. Piękne widoki, coś niesamowitego. Teraz chce więcej haha.

Z lotniska w  Eindhoven odebrała mnie moja przyjaciółka- Magda. Stamtąd pojechałyśmy do Primarka na zakupy. Kupiłam sobie kilka fajnych bluzek itp. 
Na drugi dzień wybrałyśmy sie do Hagi nad morze- Cudowny widok . 
Trafiła nam się ładna pogoda bo było może z 20 stopni jak nie więcej także super. 
Tam kupiłam sobie jakieś tam pamiątki. 

Na następny dzień czyli w niedziele pojechałyśmy do Amsterdamu . Tam byłyśmy prawie cały dzień . Wiecie co tam takiego niespotykanego? Pełno rowerów, rowerzystów itd. Byłam w wielkim szoku jak zobaczyłam wielki parking dla rowerzystów a później w całym Amsterdamie dużo rowerów po przyczepianych bo słupków,znaków itp.  Strasznie mi się to podobało, nie powiem że nie. 

Byłyśmy pod muzeum figur woskowych no i ogólnie sobie tak zwiedzałyśmy. 
Powiem jedno- na prawde warto tam pojechać. Jest na co popatrzeć , jest co pozwiedzać i zobaczyc jak żyja tam ludzie itp. 

Zapomniałam napisać że jadac do Amsterdamu przejeżdzałyśmy przez Lisse gdzie znajduje sie ogród tulipanów. Ale niestety nie zajechałyśmy tam. 

No i niestety w poniedziałek już musiałam wracać do domu. To był dzień, którego chyba  nie zapomne do konca życia. Wiecie co się wydarzyło?nie?? no dobra to już wam pisze.
Jadąc na lotnisko o 14(powinniśmy tam być 14.30 bo o 15 było zamknięcie bramki) dowiedziałyśmy się że jakiś wypadek był na autostradzie więc możemy trochę postać w korkach i niestety tak było... 
Godzina 14.40 zaczęłam się denerwować że nie zdążę. W ogóle cięgle mówiłam Magdzie ze zamkniecie jest o 15:30 co poźniej jak spojrzałam na bilet okazało się  że o 15. 
Dojechałyśmy na lotnisko jakoś 10 po , nie wiedziałam co mam robić , gdzie iść itp bo byłam pierwszy raz na tym lotnisku a na dodatek nie za bardzo umiem mówić po angielsku wiec klapa. 
Jak znalazłam bramki to szybko zeskanowałam bilet i szukałam kolejki ale nie wiedziałam gdzie jest, miałam łzy w oczach i wtedy podeszłam do stewardessy i jej coś tam powiedziałam ale ona nie za bardzo mnie rozumiała, ale w tym czasie akurat zadzwonił do mnie kolega który tez wracał tym samolotem i mówił ze już jest w środku w samolocie i ze zaraz jest wylot, mi zaczęło serce bić coraz mocniej, wiec dałam telefon tej babce żeby mój kolega powiedział jej jaki mam problem i ona mnie wtedy pokierowała do taśmy na która miałam dać torbę itd. ale była duża kolejka wiec ochroniarz czy ktoś wziął mnie na początek tej kolejki i szybko jakoś poszło. 
Patrze się na zegarek a tam 5 minut do odlotu....
Oczywiście co jeszcze się musiało wydarzyć? nie mogłam znaleźć swojego gejtu. jak już go znalazłam i dałam bilet pani i dowód to byłam szcześliwa. Na końcu okazało się że samolot był przez coś opóźniony i dzięki temu też mnie jeszcze o tej porze wpuścili bo gdyby nie było opóźnienia to pewnie bym już nie weszła. 
Na szczęscie wszystko dobrze się skończyło. Uff ...





Kolega który właśnie leciał tego samego dnia co ja.
















































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz